 |
Wrocławska Sekcja Kendo, Iaido i Jodo http://www.kendo.wroclaw.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agnieszka
Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czw 11:14, 09 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
He he, zmiszczeć... Dobre   
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Agnieszka
Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sob 15:38, 11 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Kurcze, a ja się zastanawiam nad nidanem w karate... Bo robię reaktywację, to jest pewne, a że po shodanie jestem już prawie 3 lata... Bo znam shodany, które nie zasługują na ten stopień i czuję się tym niejako obrażona. Że nic nie umiejące buraki noszą taki sam stopień, jak ja...
Areku, pytanie do Ciebie, na które oczekuję szczerej odpowiedzi. Czy jeśli zdam na nidana, również dołączę do grona bohaterów tego forum? 
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
KoRnik Sepai
Dołączył: 03 Mar 2006 Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Sob 16:26, 11 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Ja ci odpowiem. nie
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
ultramarine
Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław(Opole)
|
Wysłany: Pon 9:23, 13 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
No to musisz być Agnieszko jakimś wielkim MISZCZEM skoro czujesz się obrażona faktem że ktoś ma ten sam stopień, a mniej umie co ty.
Pozdrawiam
Maruchinu
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Agnieszka
Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 14:43, 14 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
He he   A czy dałbyś komuś shodan w Iaido, gdyby nie umiał zrobić Mae? Bo ja znam takie właśnie shodany w karate...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
ultramarine
Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław(Opole)
|
Wysłany: Wto 16:29, 14 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Dla mnie najważniejsze jest żeby moje IAIDO byo perfekcyjne, a czy ktoś mae umie czy nie i jaki ma stopień to jest to dla mnie malo ważne, to już jest kwestia jego uczciwości wobec samego siebie i myślę że życie go w końcu zweryfikuje.
A czemu to koleżanka na stażu nie byla , bylo wspaniale, aż łapsko przeciążylem i smaruję teraz maściami i muszę w tym tygodniu treningi opuścić . żebyś zobaczyla jak Murakami albo jego syn robili mae....
pozdrawiam
Maruchinu
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Agnieszka
Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro 8:18, 15 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Koleżanka na stażu nie była, bo chirurgia szczękowa się o nią upomniała...   Ale myślę, że jeszcze w listopadzie się zjawię na treningu, jeśli tylko uda mi się pokończyć wszystkie sprawy   Stęskniłam się  
Tak masz rację, że perfekcja ćwiczącego jest najważniejsza. Ale to smutne, jak się widzi coś takiego... Upadają wtedy wszystkie wartości, w jakie się wierzy... Bo po co się starać, jak można dać kasę i się od razu zostaje "miszczem"?... 
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Samer Sepai
Dołączył: 19 Lip 2006 Posty: 64 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wroclaw
|
Wysłany: Sob 20:31, 18 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
AMEN. 
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Agnieszka
Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 14:19, 19 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Czyli być jak Misawa Ihei...   Trudno, bardzo trudno... Nawet po wielu, wielu latach treningu pojawiają się wątpliwości, człowiek zaczyna się zastanawiać nad tym, co osiągnął, czy idzie dobrą drogą, zagląda wgłąb siebie, do samego centrum duszy... I dochodzi do wniosku, że tak naprawdę niewiele osiągnął, że perfekcja jest niezwykle krucha i ulotna i że trzeba zacząć od początku... Bo według mnie mistrzostwo to bycie jednym z tym, co się robi, całkowita harmonia wewnętrzna, umysł pozbawiony wszelkich naleciałości, emocji. Mistrzostwo to stan umysłu, to odnalezienie swojego prawdziwego "ja" poprzez odrzucenie ego. I tylko intensywny trening, tylko głebokie zaangażowanie płynące prosto z serca jest drogą do doskonalości. I nieważne, czy to będzie miecz, karate, czy robienie na drutach. Lecz mistrzem nigdy nie będzie ten, kto angażuje się tylko w dojo...
Kiedyś szyto fajne pasy. Biały bawełniany pas obszyty był czarną satyną, która z upływem czasu scierała się i pas z czarnego stawał się biały To pokazywało, że tak naprawdę wraca się do punktu wyjścia, że cały czas jest coś do zrobienia. Teraz niestety cięzko dostać taki pas, a szkoda... Jednak z drugiej strony, jak ktoś głupi, to i tak nic nie zrozumie...
Ehhh... Chyba wróciłam do punktu wyjścia... Chyba pora wrócić na koniec szeregu, tam, gdzie moje miejsce. I ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć, żeby odnaleźć siebie... Bo łatwo się pogubić, zapomnieć. Ale gdy się to zrozumie i szczerze będzie chciało powrócić na właściwą drogę, to już jest dobrze. Bo to pierwszy krok i chyba najważniejszy... 
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Agnieszka
Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 16:31, 19 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Są dwie zasady: "mizu no kokoro" i "tsuki no kokoro" - "umysł jak woda" i "umysł jak księzyc". Tylko w niezmąconej wodzie odbijają się obrazy. I tylko w bezchmurną noc księzyc oświetla świat. I na tym rzecz polega, by umysł był niczym niezmącony i nieprzysłonięty, by pojmował rzeczy takimi jakie są, a nie poprzez pryzmat własnych uprzedzeń i upodobań... By nie ulegał emocjom, bo one wypaczają rzeczywistość. Pozwolił im nadchodzić i odchodzić, lecz nie zatrzymywał ich...
To się wydaje trudne i pozbawione logiki, całkowita wolność od emocji... Ale mi się to kilka razy udało, na krótki moment. To jest stan, gdy nie ma nic i zarazem jest wszystko... Poczucie wolności, pełnej harmonii... Piękne uczucie...  
A ćwiczyć trzeba sercem, rozumem. Trzeba czuć, a każdy ruch powinien byc pełny szacunku, pokory, miłości... Nie ma ciała bez ducha. Sama technika i sama postawa umysłu są nic niewarte. Tak, trzeba doskonalić całego siebie...
Ehhh... Żeby człowiek od początku był taki mądry... Ilu rzeczy mógłby uniknąć...   
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Agnieszka
Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 20:32, 19 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Ale ja nie mówię, że emocje są złe. Emocje nie są ani dobre, ani złe. One po prostu są. Pojawiają się i odchodzą. A problemem większości ludzi jest to, że oni te emocje przywołują, starają się je zatrzymać. Są nimi zaslepieni. Tak bardzo skupiają się na tym, co czują, że tracą rozsądek, zdolność właściwej oceny sytuacji. Zamiast po prostu pozwolić pewnym stanom przemijać, ludzie je w sobie potęgują. Ludzie koniecznie CHCĄ czuć. Na siłę. Emocje stają się złe dopiero wtedy, kiedy przejmują nad nami kontrolę. Nie jest złe, kiedy czuję radość, smutek, złość, współczucie... To normalne. Ale kiedy staję się tym, co czuję, pojawia się problem. Bo wtedy znikam ja, prawdziwa "ja", a pojawia się to "coś", co męczy, co zaślepia... I od tego trzeba się uwolnić... Nie czuć nic, być stale uważnym, stale skupionym, nie mysleć, nie planować, a czysty, spokojny umysł będzie wiedział, co zrobić. Chodzi o taką pierwotną spontaniczność, jaką mają małe dzieci. Czy one zabijają? Nie, bo nie znają tego uczucia. Dzieci odczuwają, lecz nie przywiązują się do tego, co czują. Kiedy mija jeden stan, to już go więcej nie ma. Dopiero potem, z wiekiem, ta spontaniczność gdzieś się zatraca. Chęć zabijania to też pewien stan umysłu. Więc nie mogę się z Tobą zgodzić, że oddzielenie od emocji sprzyja zabijaniu.
Zresztą nie zamierzam Cię przekonywać, że mam rację. Przedstawiłam Ci swój punkt widzenia, z którym możesz się zgodzić, albo i nie. Ja wiem jedno - utozsamianie się z emocjami niszczy. Zawsze...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
ultramarine
Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław(Opole)
|
Wysłany: Pon 12:56, 20 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
areku napisał: | Zastanawiam sie czy perfekcje mozna w ogóle osiągnąć,
.... |
Jeżeli będzie wystepowal czynnik ludzki o czystej perfekcji nie ma co mówic.
Tak jak to swego czasu mówil mój profesor z chemii leków "Na celujacy to umie pan bóg...
pozdrawiam maruchinu
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Agnieszka
Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 8:46, 21 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
ultramarine napisał: | Tak jak to swego czasu mówil mój profesor z chemii leków "Na celujacy to umie pan bóg... |
O kurcze! A ja studentom tyle piątek postawiłam...
A tak poważnie, dla mnie perfekcja to całkowita świadomość tego, co się robi i całkowita zgodność z tym. Że perfekcję osiąga się wtedy, gdy czuje się najmniejszy nawet ruch własnego ciała, gdy jest on wykonany z całkowitą świadomością i pod pełną kontrolą. Nie to, co moje ruszanie na światłach...   
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Agnieszka
Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 14:15, 21 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
areku napisał: | Natomast w formach tak, trzeba miec swiadomosc tego co sie robi, kazdecho ruchu, kadzego drgniecia. Takze tego gdzie i w jakiej pozycji sa nasze rece, nogi, głowa , miecz itd. ale to jest trening a nie walka dlatego i podejscia powinny byc odmienne. |
Ja zawsze wolałam kata Walczę, bo walczę, choć tego nie lubię. Ale jak walczę to tak, by zabić... Dlatego nie lubię walczyć, bo nie lubię udawania, walki na niby. I dlatego też, że nie chcę zrobić nikomu krzywdy tylko dlatego, że stanął mi na drodze. Jeśłi będę miała walczyć o życie swoje lub bliskich, to zabiję. Ale innej walki nie uznaję. I właściwie już nie walczę. Trenerowi na karate nawet powiedziałam, że wrócę, ale koniec z walczeniem, tylko kata   
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Agnieszka
Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 20:38, 21 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
areku napisał: | Walka niszczy, niszczy przeciwnika, albo nas. |
Święte słowa I to nie tylko walka w sensie fizycznym, ale każdy rodzaj konfliktu. Bo to prowadzi do rozłamu, niszczy więzi, prowadzi do upadku... Hmmm... Chyba nawet walka w sensie fizycznym jest mniej szkodliwa od takiej zawziętości stron z jakiegos tam powodu. Bo gdy strony są zawzięte, gdy nikt nie chce ustąpić, robi się jeden wielki syf... To smutne, gdy ludzie nie potrafią się porozumieć, wybaczyć... Ehhh, jakoś smętnie się zrobiło...
areku napisał: | Ja bym wolał tylko zginąc z mieczem w dłoni, a moze tez i od miecza. |
He he, masz to załatwione, ale dopiero za kilkadziesiąt lat, bo jestem za młoda, by wyladować w kryminale... No chyba że smierć z mojej ręki Ci nie odpowiada...
areku napisał: | wydaje misie ze zbyt wielka kontraola ciała podczas walki tez nie jest dobra. Uwaga powinna byc sikerowana przed siebie , na to co sie dzieje a nie na ciągłą kntrole ciała. Poprzez trening, ciało pwinno byc tak nauczone by automatycznie reagowac w dany sposób na daną sytuacje. W walce nie ma czasu na rozyslania, ecyja powinna byc natychmiastowa, ireakcja ciała na nia tez. |
Myślałam o tym. To prawda, co piszesz. Walka powinna walczyć się sama. Ale w walce tez potrzebna jest dyscyplina, samokontrola. Nie mozna walić na oślep. Ciało i umysł muszą być tak wyćwiczone, by we właściwym momencie zadać właściwy cios. I ani o milimetr się nie pomylić, bo inaczej można przegrać życie 
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|